Dylematy
Młodej Mamy:) sama przez to przechodziłam, nie wiedziałam co wybrać, co będzie
najlepsze. Która opieka nad moim dzieckiem będzie słuszna, bezpieczna,
prawdziwa, z powołania, no i ważne, na którą z nich będzie mnie stać?
Babcia,
odpadła na samym początku, bo obie, a właściwie wszystkie trzy:) nie wliczając
w to PRAbabć, są babciami pracującymi (no cóż, takie czasy). A może też mam
wrażenie, że nie wszystkie "moje" babcie nadają się do tego, tak
ważnego i odpowiedzialnego zadania, jak opiekowanie się moim (czy
którymkolwiek) dzieckiem. Bez urazy:) Więc rola babci zostaje bez zmian,
rozpieszczanie i doraźna opieka.
Opiekunka:
obca osoba, której chcemy powierzyć nasze Maleństwo? Hmmm trudna sprawa. Jakie
Ona musiałaby mieć kwalifikacje, aby spełnić moje oczekiwania? No, nie będę
przesadzać:) ale chyba musiałaby być z polecenia i wzbudzić we mnie i moim mężu
OGROMNE zaufanie, takie, abym z czystym sumieniem mogła zostawić mojego 7-mio
miesięcznego syna. Pewnie zdecydowałabym się na zainstalowanie ukrytych kamer w
mieszkaniu. To co dyskwalifikuje u mnie dobre, z polecenia i godne zaufania
opiekunki, to cena:( Niestety, ta praca jest bardzo wymagająca poświęcenia, co
za tym idzie - kosztowna. Abym ja mogła wrócić do pracy, a dziecko zostawić z
prywatną opiekunką, muszę się liczyć z tym, że połowa mojej pensji pójdzie na
opiekunkę. A kogo na to teraz stać? Więc trzeba się i nad tym
"finansem" dobrze zastanowić, czy się opłaca.
Żłobek/przedszkole:
jak dla mnie cudowna sprawa. Żłobek sprawdzony przez starsze dziecko - jest już
jeden plus:) Mam porównanie, jak się rozwija dziecko w żłobku, a jak w
"domowych pieleszach" czyt. babcia, opiekunka. Dzieci uwielbiają dzieci,
nawet kiedy są nieśmiałe, uczą się życia w naszym środowisku, wśród ludzi ze
swoją nieśmiałością - to jest jeden z wielu, wielu przykładów. Mamy już drugi
plus:) i tych plusów można, a nawet trzeba znajdować więcej, jeśli się tylko
chce i intuicyjnie czuje, że to słuszna decyzja:) To teraz o minusach: mała dostępność
żłobków (z przedszkolem chyba jest mniejszy problem tego typu - zresztą
niebawem się o tym sama przekonam). Żłobki dzielą się na państwowe i prywatne.
Dostanie się do żłobka Państwowego graniczy prawie z cudem. W moim mieście
gdzie mieszka ponad 270 000 ludzi, jest jeden państwowy żłobek, a więc można
się domyśleć jak długo trzeba czekać, aby nasza pociecha się tam dostała. Ja
miałam chyba wielkie szczęście, bo przy pierwszym dziecku czekałam
"tylko" rok. Owszem zapisać się w kolejkę, można zaraz po urodzeniu
się dziecka (w niektórych miastach słyszałam, że zapisać się, można już będąc w
ciąży), ale to i tak krótki czas, bo po wykorzystaniu urlopu macierzyńskiego,
później ewentualnie zaległego urlopu i wykorzystanie urlopu za rok bieżący, to
daje raptem 6 m-cy, a kolejka oczekujących do żłobka jest dłuuuuuuga:(
Pewnie, nie ja jedna, uważam, że
urlop macierzyński 100% płatny powinien być minimum rok, od urodzenia.
Przecież, w tym okresie dziecko najwięcej się zmienia, rozwija, uczy, rośnie.
Wtedy najbardziej mu jesteśmy potrzebne i kochamy być mu potrzebne. Kochamy
patrzeć jak się rozwija... No, ale wracając do tematu, bo na decyzję rządu,
niestety wpływu nie mam;)
Moja
córka dostała się do żłobka, kiedy tylko ukończyła pierwszy rok swojego życia.
Całe szczęście, że my jako rodzice mogliśmy sobie na to pozwolić finansowo, że
ja tzw. "siedzę z dzieckiem w domu", a tylko mój mąż zarabia na
rodzinę. Owszem, gdybym była zmuszona, kto wie, może skorzystalibyśmy z usług
płatnej opiekunki, albo właśnie prywatnego żłobka. Prywatny żłobek, różni się
od żłobka państwowego, "jedynie" ceną za usługę. Czasami nawet lepiej
zatrudnić opiekunkę, niż posłać do państwowego żłobka, bo koszty są podobne,
ale ... wynajęta niania, ma pod opieką jedno nasze dziecko (albo rodzeństwo), a
w żłobku uwaga skupiona jest na wszystkich uczęszczających tam dzieciach, nie
tylko na naszą "perełkę", mimo, że opiekunek na grupę jest kilka. Ale
jak już wcześniej wspominałam, dzieci lubią dzieci i zupełnie inaczej się
wychowują i rozwijają w gronie rówieśników, niżeli "siedząc w domu".
Minusem dla opinii żłobka, są choroby:( dzieci zarażają się wzajemnie i jest,
to niestety nie uniknione:(. A więc jedno z rodziców idzie na zwolnienie
lekarskie. W domu z opiekunką, czy babcią, tego problemu by nie było, a jeśli
nawet, to chorym dzieckiem także może zaopiekować się babcia, czy niania.
Ja oceniam nasz żłobek na 5 z
plusem. I choć jest wielka lista oczekujących, to i tak zrobiłam wszystko co
możliwe, aby moja młodsza latorośl, także się do tego żłobka dostała. Wiadomo,
że są osoby uprzywilejowane, tzw. "z pierwszeństwem" dostania się
dziecka i zgadzam się z tymi przywilejami, do momentu kiedy nie jest to
oszustwo i wykorzystywanie. Rodzice samotnie wychowujący dzieci (tu najczęściej
bywają "przekręty", ale nie będę tego tematu rozwijać, bo mogę tym
samym przyczynić się do podsunięcia komuś "pomysłu"), rodzice z grupą
inwalidzką, rodzina wielodzietna i inne, które powinny być udostępnione w
każdym regulaminie żłobka czy nawet przedszkola.
Nasza
Pani Pediatra, nie jest zwolenniczką żłobków czy przedszkoli, ale nie ona
jedna. My jako rodzice mieliśmy podobne obawy i wątpliwości, co Ona - będą
dzieci chorować i im młodszy organizm, tym trudniej może przejść grypę, czy
zwykłe przeziębienie. Mimo, to nie zrezygnowaliśmy ze żłobka.
Trzeba
się bardzo dobrze zastanowić nad decyzją. Mnie w tym pomogła intuicja:) Ale nie
ukrywam, że mim wymarzonym wyjściem z sytuacji jest, kiedy oboje dzieci mam pod
sprawdzoną opieką żłobka i przedszkola, męża mam w pracy, a ja zajmuje się
domem:) sprzątam (bo lubię, to robić), piorę, bloguję. Kuchnia jest królestwem
mojego męża, więc ją "tylko" sprzątam. Zakupy itp. taka "kura
domowa", mimo, że tego określenia nie lubię, no i szkoda, że nie ma
takiego płatnego etatu;)
Hmmmm.... zarabiać w domu....
tak, też można?
Pozdrawiam:)
Dzień dobry :-) Ja też jestem podwójną mamą, która zmagała się dokładnie z tymi samymi myslami, co Ty :-) Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://zaradna-mama.blogspot.com/2012_05_01_archive.html
OdpowiedzUsuń